W ramach zdrowego trybu życia i postanowienia zrzucenia kilku kilogramów uzbieranych przez zimę odkurzyłam swój rower i z zapartym tchem pomykam przez łąki i pola okoliczne. Fajne te moje wyprawy zwłaszcza, że towarzyszy mi moja sąsiadka Marysia. Uwielbiam te wycieczki po okolicy, gdyż dodają mi skrzydeł, sprawiają, że troski dnia codziennego odfruwają gdzieś daleko, a my mkniemy w nieznane:)
Nieznane oczywiście dla mnie, bo Maryśka tu urodzona, wychowana, zna tu każdy kąt.
Mimo temperatur rozpoczęłam swoje ukochane skarpeciochy. Włóczka zakupiona okazyjnie w markecie, drutki KP nr 3. Pokusiłam się jednak, by wypróbować nową technikę i skarpetki rozpoczełam od palców, pięty rzędami skróconymi. Poszło mi całkiem nieźle, a skarpetki są bardziej kształtne. Na jesień będa jak znalazł:)
Jak tylko ukończę to zaprezentuję rzecz jasna:)
Tymczasem pozdrawiam Was gorąco
NIe ma jak rowerowe wyprawy :)
OdpowiedzUsuńFajne takie rowerowe wycieczki,a skarpetki zapowiadaja sie bardzo ciekawie:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjak tam wycieczki rowerowe? nadal je uskuteczniacie? widzę też że jak prawdziwa kreatorka nowych stylów zaczynasz już sezon jesień zima 2011? :)))
OdpowiedzUsuńjak już zrobisz te skarpety to się pochwal może i ja w końcu przestanę gadać, że sie nauczę je robić i zabiorę się do dzieła
pozdrawiam ;)
Aniela
taaak, rower jest wielce okej... :)
OdpowiedzUsuń