sobota, 11 czerwca 2011

Do byle gdzie...

"Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie, rower mam posłuchaj w taki różowy jazz"
W ramach zdrowego trybu życia i postanowienia zrzucenia kilku kilogramów uzbieranych przez zimę odkurzyłam swój rower i z zapartym tchem pomykam przez łąki i pola okoliczne. Fajne te moje wyprawy zwłaszcza, że towarzyszy mi moja sąsiadka Marysia. Uwielbiam te wycieczki po okolicy, gdyż dodają mi skrzydeł, sprawiają, że troski dnia codziennego odfruwają gdzieś daleko, a my mkniemy w nieznane:)
Nieznane oczywiście dla mnie, bo Maryśka  tu urodzona, wychowana, zna tu każdy kąt.



Mimo temperatur  rozpoczęłam swoje ukochane skarpeciochy. Włóczka zakupiona okazyjnie w markecie, drutki KP nr 3. Pokusiłam się jednak, by wypróbować nową technikę i skarpetki rozpoczełam od palców, pięty rzędami skróconymi. Poszło mi całkiem nieźle, a skarpetki są bardziej kształtne. Na jesień będa jak znalazł:)




  


Jak tylko ukończę to zaprezentuję rzecz jasna:)

Tymczasem pozdrawiam Was gorąco

4 komentarze:

  1. NIe ma jak rowerowe wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne takie rowerowe wycieczki,a skarpetki zapowiadaja sie bardzo ciekawie:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak tam wycieczki rowerowe? nadal je uskuteczniacie? widzę też że jak prawdziwa kreatorka nowych stylów zaczynasz już sezon jesień zima 2011? :)))
    jak już zrobisz te skarpety to się pochwal może i ja w końcu przestanę gadać, że sie nauczę je robić i zabiorę się do dzieła
    pozdrawiam ;)
    Aniela

    OdpowiedzUsuń
  4. taaak, rower jest wielce okej... :)

    OdpowiedzUsuń