i wtedy trochę mi odpuszcza. Kilka ostatnich miesięcy to dla mnie był czas niesłychanego stresu, bólu, strachu. Lekko poturbowana wychodzę na prostą i mam nadzieję, że mój pech na długo mnie opuści. Uwierzcie, że nie będę za nim tęsknić. Dzierganie daje wytchnienie, na trochę pozwala zapomnieć
o codzienności. Zabrałam się więc za robotę i oto co mam na drutkach:
Z bolerka została mi włóczka dorobiam więc do niego getry. Efekt końcowy pokażę niebawem, bo geterki już prawie gotowe.
Zaczełam też kolejny projekt, który mnie zafascynował. Wzór łatwy i przyjemny, jednak nabrać oczka to wyzwanie:) Włóczka Kid Mohair połączona z Zephirem. Efekt ciekawy, włóczka milusia w dotyku.
Robiąc zakupy w jednym z marketów natknęłam się na niebywałą okazję i zakupiłam wełnę skarpetkową. Kupiłam dwa zestawy po 4 motki w odcieniach bordo i niebieskich. Żal było nie brać, bo tanie i całkiem mi się podobają:)
Chciałam Wam jeszcze pokazać coś co mnie za każdym razem zachwyca. Wiecie już, że często robię zakupy w Motkolandii . Za każdym razem moje zakupy są opakowane w ten właśnie sposób. Niby nic, ale jak bardzo cieszy. To bardzo miłe.
Zakupiłam sobie takie wełenki:
Na koniec jeszcze oczywiście migawki ogrodowe:)
Jeszcze chwileczka, jeszcze momencik i będę tu częściej zagladać.
Pozdrawiam Was ciepło i dziękuję za odwiedziny u mnie oraz miłe komentarze.
Anulinka